O BYCIU MAMĄ I REKLAMACH NA BLOGU

14/12/2016
Denimowy outfit mamy i córki By The Moon z butami Mrugała skarpetkami collegien i skórzanym plecakiem Vooc
Denimowy outfit mamy i córki By The Moon z butami Mrugała skarpetkami collegien i skórzanym plecakiem Vooc
Denimowy outfit mamy i córki By The Moon z butami Mrugała skarpetkami collegien i skórzanym plecakiem Vooc
najlepsze piaszczyste plaże Malty
mama z córką w Kids On The Moon
Kids On The Moon i By The Moon na Malcie
Mama z córką spacerują po Riviera Bay na Malcie
Dżinsowy outfit mamy i córki By The Moon ze skórzanym plecakiem Vooc
Dżinsowy outfit mamy i córki By The Moon ze skórzanym plecakiem Vooc
Dżinsowy outfit mamy i córki By The Moon ze skórzanym plecakiem Vooc
Denimowy outfit mamy i córki By The Moon z butami Mrugała i skórzanym plecakiem Vooc
spinka miś koala dla dziweczynki Kollale
najlepsze piaszczyste plaże Malty
Denimowy outfit mamy i córki By The Moon z butami Mrugała i skórzanym plecakiem Vooc

Aniaplecak/ VOOC  denimowe spodnie /BY THE MOON  

Emilka:  sukienka / KIDS ON THE MOON   buty/  MRUGAŁA   skarpetki / COLLEGIEN   spinka do włosów / KOLLALE

 

Uwaga, ostrzeżenie na wstępie. Tekst jest dziś przydługi i może być nieco nudnawy. Zdecydowanie za krótko dzisiaj spałam ;) Jeśli interesuje Was wyłącznie treść dotycząca reklamy, przejdźcie od razu do trzeciego akapitu. Jeśli jednak macie nieco cierpliwości, będzie mi bardzo miło jeśli przebrniecie przez moje początkowe wynurzania, dzięki czemu wszystko będzie bardziej zrozumiałe.
Kiedy zakładałam bloga 3 lata temu, myślałam sobie, że przecież i tak będę "siedzieć" z dzieckiem w domu, więc równie dobrze mogę coś tam na boku tworzyć.  Robiliśmy z Michałem mnóstwo zdjęć. Blog był świetnym motywatorem, żeby były  one bardziej przemyślane, wyselekcjonowane, bo przecież i tak nigdy się nie wraca do setki podobnych ujęć. I tak to się zaczęło. Ale czy bycie mamą i prowadzanie bloga to bułka z masłem? No nie. A właściwie - zdecydowanie nie. Niestety życie nie składa się tylko z tych pięknych kadrów.  Moje dzieci też się brudzą, ja bywam zmęczona, chociaż "bywam" nie jest idealnym określeniem. Powinnam raczej napisać, jestem permanentnie zmęczona od kilku już lat. A wypastowana podłoga? Tak, widziałam ostatnio u mojej cioci. Gdyby przed narodzinami moich dzieci ktoś postawił mnie w mojej obecnej sytuacji,  prawdopodobnie doznałabym szoku. Bo jak można budzić się w nocy przynajmniej 5 razy dziennie? Codziennie... Przez kilka lat... Bo dlaczego w dużym, wygodnym łóżku jest nagle tak mało miejsca? I gdzie Ci moi znajomi, z którymi kiedyś się imprezowało? Dzieci to totalna rewolucja. Nagle wszystko nabiera nowego znaczenia. Np planowanie. Owszem, mam ambitne plany. Nikt przecież mi tego nie zabroni, ale co uda mi się zrealizować? Czasami to kompletna loteria. Bo jeśli dziadkowie mieszkają daleko lub pracują, nikt nie zaopiekuje się chorym dzieckiem. Co z tego, że akurat dzisiaj chciałam napisać artykuł lub planowałam sesję zdjęciową? Każda mama chyba zna to uczucie, to taka rodzicielska schizofrenia. Z jednej strony frustracja, że nic się nie da zaplanować, z drugiej - patrzę na te małe, bezbronne istotki i tylko one się liczą w tym momencie. Nikt i nic innego nie ma znaczenia. I nie poddaję się. Piję kolejną kawę i siadam o 23:30 do laptopa bo właśnie udało mi się uśpić małą po 3 godzinach walki. Staram się więc być najlepszą matką dla moich dzieci, nie kląć za często i po godzinach realizować swoje pasje. Tak właśnie wygląda sprawa mojego bloga. To jedna z tych ważnych dla mnie rzeczy, które codziennie staram się gdzieś tam wcisnąć w napięty do granic grafik. I tak pomiędzy zmianą pieluch, próbą wywabienia plam z musu marchewkowego i piciem wyimaginowanej kawy ze zdecydowanie zbyt różowej filiżanki ,piszę swoje niedoskonałe teksty i próbuję zatrzymać w kadrze najpiękniejsze chwile. Ale co do tego wszystkiego mają reklamy? Na pewno zauważyliście, że od jakiegoś czasu na moim blogu pojawiają się odesłania do innych stron, sklepów, marek. Jest to efektem bardzo fajnej współpracy z nimi, ale nigdy o tym nie pisałam, a wiadomo... jeśli się coś przemilczy, to na pewno chodzi o pieniądze :P Najprościej byłoby napisać, że skoro blog to moja praca, to tak właśnie jest. Może Was rozczaruję, ale aż tak pięknie nie jest. Nie ukrywam jednak, że byłoby cudownie móc tylko w ten sposób pracować.
A więc jak to się właściwie odbywa? Dzwoni do mnie pani z firmy farmaceutycznej i proponuje tysiąc złotych za reklamę środka nawadniającego, usuwającego katar lub na wszawicę? Tak, była taka sytuacja, ale odmówiłam. Dlaczego? Przecież tydzień po tym i tak był wysyp reklam wspomnianego środka we wszystkich mediach. Czy to źle? Nie, ale ja nie jestem w stanie zareklamować czegoś, o czym nie mam kompletnie bladego pojęcia. Absolutnie nie potępiam też takiej reklamy, ale nie chcę być utożsamiana z czymś , w co nie wierzę w 100 %.
Skąd więc linki pod zdjęciami na blogu? Od jakiegoś już czasu zajmujemy się z Michałem fotografią reklamową, głównie kids fashion. Moda towarzyszy nam więc na co dzień. Siłą rzeczy znam większość polskich i zagranicznych marek. Niektórych producentów miałam przyjemność poznać osobiście, z innymi znam się tylko wirtualnie. Używam ich rzeczy, wiem jak wyglądają z bliska, czasami mam okazję sprawdzić je przed oficjalną premierą w sklepie. Czasem na sesji zdjęciowej muszą wytrzymać znacznie więcej niż na co dzień. Wiem, które się sprawdziły, a które nie i z chęcią opowiadam Wam o nich. Słowem, obrazem. Staram się nie pisać, że to najlepszy produkt na świecie, który koniecznie musicie mieć, chociaż czasami jestem tak czymś zachwycona, ze aż chciałoby się tak napisać. Szczerze. Z doświadczenia. Jeśli na blogu pojawia się jakaś marka, to w 99% przypadków sama ją odkryłam, zachwyciła mnie i chcę się tym z Wami podzielić. Tak na przykład było przed wyjazdem na Maltę, kiedy szukałam plecaka dla siebie, który pomieściłby wszystkie drobiazgi i byłby naprawdę solidny i oczywiście stylowy. Znalazłam Polską firmę Vooc, produkującą plecaki, które mnie zaintrygowały. W realu plecak okazał się jeszcze fajniejszy niż w sklepie na stronie. Perfekcyjnie wykonany, porządny, moim zdaniem, rewelacyjna cena w stosunku do jakości. Ostatnio właściwie się nim nie rozstaję. Podobnie z nową kolekcją By The Moon, jednej z moich ulubionych polskich marek. Super design i zdecydowanie mój styl :) Dlaczego nie podzielić się wiedzą na temat takich „zdobyczy”? Dlatego zupełnie z czystym sumieniem polecam Wam wszystkie te marki, które się u nas pojawiały i które będą się jeszcze pojawiać w przyszłości. Mam nadzieję, że coraz częściej :) I mam też nadzieję, że mnie za to nie zhejtujecie ;)

Witaj :) Na tym blogu dzielimy się naszymi codziennymi kadrami i rzeczami, które nas inspirują. Ania i Michał. Więcej o nas

Archiwum

Kontakt

ktosnaprzyczepke@gmail.com

FacebookYoutubePinterestRSS

Newsletter

Zawartość widoczna na stronie jest chroniona prawami autorskimi i jest własnością lolove.pl (dawniej ktosnaprzyczepke.pl), chyba że zaznaczono inaczej. Wykorzystywanie zdjęć oraz treści widocznych na stronie jest możliwe wyłącznie po uzyskaniu pisemnej zgody autorów.

randomness