Macie pomysł na kolorowy akcent w mieszkaniu, ale nie znaleźliście lamp w wymyślonym odcieniu? Znaleźliście odpowiednie oprawy, ale ich cena przyprawia o zawrót głowy? A może macie jakąś starą obudowę lampy, którą można fajnie zregenerować, ale nie wiecie jak to zrobić? W kilku prostych krokach pokażemy Wam jak można uzyskać lampy w wymyślonym odcieniu w domowych warunkach i z niskim budżetem.
Od jakiegoś czasu szukaliśmy sposobu na wprowadzenie do naszej czarno białej jadalni jakiegoś ożywczego akcentu. W związku z tym, że limonki, bazylia i zielone jabłka są stałymi, jadalnymi dodatkami w naszym mieszkaniu, postawiliśmy, że taki właśnie będzie kolorowy akcent wnętrza pomieszczenia. Problemem okazał się brak na rynku lamp w takim jak chcemy kształcie oraz neonowo zielonym kolorze. Podjęcie decyzji o samodzielnym ich wykonaniu okazało się strzałem w dziesiątkę a sama praca dużo prostsza niż zakładaliśmy.
Czego potrzebujemy i jaki trzeba przeznaczyć budżet?
1. Przede wszystkim klosza lampy w ulubionym kształcie i wykonanego z materiału, który nadaje się do malowania (metal, szkło, papier, tworzywo sztuczne). W naszym przypadku wykorzystaliśmy dwie lampy produkcji znanej skandynawskiej marki ;) (koszt 2 x 80zł)
2. Farby w spray’u w ulubionym kolorze, najlepiej szybkoschnące (ok 30-50zł).
3. Papier ścierny (ok. 2zł, potrzebne w przypadku renowacji starych metalowych kloszy)
4. Materiały zabezpieczające – kartony, stare gazety, taśma papierowa (3zł), folia (można wykorzystać woreczki/ reklamówki).
5. Odzież ochronna – rękawiczki lateksowe (ok. 1zł/ para), okulary (5zł), w przypadku malowania w pomieszczeniu maseczka (ok. 2zł).
6. Pomieszczenie do malowania z dobrą wentylacją (piwnica/ garaż). Jeżeli nie macie takiego pomieszczenia, z powodzeniem można to zrobić w ogrodzie/ przed domem w pogodny dzień.
Podsumowanie kosztów:
Lampy: 160,00zł
Materiały: 32,00zł
Wykorzystaliśmy połowę spray’u o pojemności 400 ml (koszt w markecie budowlanym 38zł ) na dwukrotne pomalowanie lamp, dlatego policzyliśmy tylko połowę ceny. Resztę przeznaczymy na malowanie innego elementu naszego mieszkania.
Jak wykonać malowanie?
1. Przygotowujemy klosze, przez usunięcie wszystkich łatwo zdejmowalnych elementów – żarówki, osłony, kable. W naszym przypadku kabla nie dało się odłączyć więc postanowiliśmy go zabezpieczyć.
2. Zabezpieczamy elementy, które nie mają być pomalowane. Jeśli zostawiacie kabel, należy dokładnie okleić jego połączenie z lampą przy pomocy taśmy papierowej a następnie zabezpieczyć jego dalszą część np. starą gazetą/ papierem . Większe elementy można też z powodzeniem owinąć folią (ew. reklamówką) i szczelnie zakleić jej brzegi.
3. Przygotowujemy podłoże. Oczyszczamy klosz z kurzu i zabrudzeń mokrą ściereczką lub w miarę potrzeby używamy detergentów i starannie spłukujemy. W przypadku metalowych kloszy do renowacji, usuwamy przy pomocy drobnego papieru ściernego stary lakier (jeśli jest spękany i nierówny) lub tylko „matowimy” jego powierzchnię. Nasze lampy oczyściliśmy tylko miękką zwilżoną szmatką. Osuszamy myte elementy.
4. Tak przygotowany klosz układamy na suchym, czystym podłożu. Ważne aby krawędź klosza przylegała całym obwodem do płaskiej, gładkiej powierzchni (np. kartonu)– jak na zdjęciu. Pomieszczenie, w którym malujemy, powinno być dobrze wentylowane (najlepiej otworzyć okno) oraz z możliwie najmniejszą ilością kurzu w powietrzu.
5. Malujemy spray’em zgodnie z instrukcją danego producenta. Po nałożeniu pierwszej warstwy należy pozostawić klosze do wyschnięcia. W przypadku naszej farby szybkoschnącej wystarczy kilka minut. Następnie nanosimy drugą warstwę, w razie potrzeby kolejną. Nasze lampy uzyskały ostateczny wygląd po naniesieniu 2 warstw lakieru. Można też opcjonalnie zastosować specjalny lakier podkładowy w spray’u przed naniesieniem koloru. To dodatkowo wzmocni warstwy farby, szczególnie przy stosowaniu na nietypowe powierzchnie (szkło/ tworzywo sztuczne). Tak pomalowane klosze pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia (na ok. 24h lub wg zaleceń producenta).
Nie mogąc doczekać się efektu końcowego zamontowaliśmy klosze po zaledwie 4 godzinach od malowania ;). Farba była już częściowo utwardzona, ale lampy wydzielały jeszcze dość przykry zapach. Otwarte okno w pomieszczeniu pomogło i rano po „aromacie” nie było już śladu a przy śniadaniu mogliśmy już cieszyć się „nowymi” lampami.
Jeśli podobał Wam się ten wpis, zapraszam również do artykułu o metamorfozie wnętrza oraz ścianie tablicowej.